Elementy i fragmenty

…coś więcej niż tylko część całości.

Nie bądź niewolnikiem swoich błędów

— Nie chcąc więc wyjść na głupca później, wyrzekam się okazania, że jestem bystry teraz. Pozwól mi jeszcze pomyśleć, przynajmniej do jutra.

W tym momencie pojąłem, jaki jest sposób rozumowania mojego mistrza, i wydał mi się zgoła nie przylegający do tego sposobu, w jaki filozof rozmyśla nad zasadami pierwszymi, tak by jego umysł kroczył prawie ścieżkami umysłu Boskiego. Pojąłem, że kiedy Wilhelm nie miał odpowiedzi, udzielał sobie ich wiele i nader różniących się między sobą. Byłem zbity z tropu.

— Ale zatem — ośmieliłem się skomentować — jeszcze ci daleko do rozwiązania…

— Bardzo blisko — odparł Wilhelm — ale nie wiem do którego.

— A zatem nie masz jednej odpowiedzi na swoje pytania?

— Adso, gdybym miał, nauczałbym teologii w Paryżu.

— Czy w Paryżu mają na wszystko prawdziwą odpowiedź?

— Nigdy — rzekł Wilhelm — ale są bardzo pewni swoich błędów.

— A ty — zapytałem z dziecinną zuchwałością — nigdy nie popełniasz błędów?

— Często — odparł. — Lecz zamiast płodzić jeden tylko, wymyślam ich wiele, tak że nie jestem niewolnikiem żadnego.

Umberto Eco, Imię róży

10 grudnia, 2010 Posted by | Umberto Eco | , | Dodaj komentarz

Dawne przepisy: syr w zasmażce

Przerwałem mu ten wykład i oznajmiłem, że mój mistrz chciałby przeczytać pewne księgi w swojej celi i pragnie tamże spożyć posiłek.

— Robię — odparł — robię syr w zasmażce.

— Jak się to przyrządza?

Facilis. Weź el syr, który nie będzie zbyt stary ani zbyt nasolony, i pokrój na wąskie paski, kwadraty albo sicut zechcesz. Et postea położysz odrobinę butiero lub struclo fresco à rechauffer sobre żar. A w to vamos a poner dwa plastry syra, a kiedy zmięknie, sucrum et cannella supra positurum du bis. I podawać natychmiast in tabula, gdyż należy spożywać todo gorący.

— Niechaj będzie syr w zasmażce — odparłem.

Umberto Eco, Imię róży

8 grudnia, 2010 Posted by | Umberto Eco | , , , | Dodaj komentarz

Sataniczny śmiech

Śmiech wyzwala chłopa od strachu przed diabłem […] Ale ta księga mogłaby nauczyć, że wyzwalanie się od strachu przed diabłem jest mądrością. […] Śmiech odrywa wieśniaka na jakiś czas od strachu. Lecz prawo narzuca się poprzez strach, którego prawdziwym imieniem jest trwoga przed Bogiem. A z tej księgi mogłaby wystrzelić lucyferska iskra, która roznieciłaby cały świat nowym pożarem; i śmiech wskazywano by jako sztukę nową, nie znaną nawet Prometeuszowi, jako sztukę, która unicestwia strach. Dla śmiejącego się wieśniaka nie ma przez chwilę znaczenia, czy umrze; ale potem, kiedy przyjdzie kres swawoli, liturgia na nowo narzuci mu według planu Bożego strach przed śmiercią. I z tej księgi mogłaby się zrodzić nowa i niszczycielska dążność do zniszczenia śmierci przez wyzwolenie od strachu. A wtedy my, stworzenia grzeszne, bylibyśmy bez lęku, może najmędrszego i najtkliwszego z darów Boskich. Przez wieki całe Doktorowie i Ojcowie rozsiewali wonne esencje świętej wiedzy, by odkupić, przez myśl o tym, co wzniosłe, nędzę i pokusę tego, co niskie. […] Z tej księgi wzięłaby się myśl, że człowiek może chcieć na ziemi (jak sugerował twój Bacon w związku z magią naturalną) krainy obfitości. Ale tego właśnie nie powinniśmy i nie możemy mieć. […] Powiada jeden filozof grecki (którego twój Arystoteles przytacza tutaj, wspólniczy i nieczysty auctoritas), że winno się zburzyć powagę przeciwników śmiechem, zaś śmiech przeciwnika powagą. […] A plebs nie ma oręża, by wysubtelnić swój śmiech tak, żeby stał się narzędziem przeciwko powadze pasterzy, którzy winni prowadzić go do żywota wiecznego i wyrwać spod uwodzicielskiej siły brzuchów, sromów, jedzenia i głuchych żądz.

[…]

— Jest to dzieło egipskie z trzeciego wieku naszej ery. Ma związek z następnym dziełem, lecz jest mniej niebezpieczne. Nikt nie dałby posłuchu przechwałkom afrykańskiego alchemika. Stworzenie świata przypisuje boskiemu śmiechowi…. — Uniósł twarz i wyrecytował dzięki swojej zadziwiającej pamięci czytelnika, który już od czterdziestu lat powtarza sam sobie rzeczy przeczytane w czasie, gdy korzystał jeszcze z dobrodziejstw wzroku: — Ledwie Bóg roześmiał się, zrodziło się siedmiu bogów, którzy rządzili światem, ledwie wybuchnął śmiechem, pojawiło się światło, przy drugim śmiechu ukazała się woda, a siódmego dnia, kiedy się śmiał — dusza…

Umberto Eco, Imię róży, tłum. Adam Szymanowski

Moja pochwała lucyferskiej iskry.

25 marca, 2010 Posted by | Imię róży, Umberto Eco | , , | Dodaj komentarz